
Skoro ratunkiem przed zakażeniami są albo mroźna i długa zima, albo gorące lato, kilkoro naukowców i polityków wpadło na szalony (czy tylko z pozoru?) pomysł. Jak można było dowiedzieć się na jednym z wykładów na SSzGWiL (Skierniewickiej Szkole Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa), pojawił się pomysł, by w wielu regionach kraju (docelowo w całej Polsce) wprowadzić zakaz dokarmiania dzikiego ptactwa. Zakaz, którego złamanie ma łączyć się z pokaźnymi grzywnami. Jeżeli odpowiedni organ pozytywnie zaopiniuje wniosek kilkorga wykładowców i naukowców z SSzGWiL, nie będzie można nie tylko dokarmiać kaczek i łabędzi, ale również powstaną miejsca, prawdopodobnie będą to punkty odbioru odpadów komunalnych, gdzie będzie można nieodpłatnie oddać niepotrzebny już karmnik. Prawdopodobnie też za każdy karmnik osoba oddająca otrzyma specjalny bonus, równy miesięcznej opłacie za wywóz nieczystości z posesji. Należy się też spodziewać, że ze sklepowych półek i gazetek reklamowych znikną specjalne mieszanki dla wróbli i skrawki słoniny tak lubianej przez sikorki.
GAŚ, 8 XI 2017